

Ocenić zachowanie, działanie, sytuację, a w nich ojca, matkę, siostrę, brata, czy wreszcie Boga...? Może dla niektórych to zabrzmi jak bluźnierstwo, ale przecież po to Bóg dał nam cały wachlarz emocji, odczuć, reakcji, żebyśmy z nich korzystali
Zauwaz, ze przedstawione podejscie jest bardzo jednostronnie - Bog dal emocje (well, caly wachlarz), ale to przeciez niepelne! Generalnie - Bog dal wszystko. I z tego wszystkiego wybrac sobie pozwole element, ktory stac bedzie w przeciwwadze do emocji... W tym wszystkim co dal, a czego nie bede wymienial, dal takze rozum... Tez "zebysmy z niego korzystali".
Trudno przyszloby mi zachwalic ten ponury rozum tak sprawnie jak Ty to zrobilas z emocjami




Po co Bog nam dal te emocje do korzystania?
Mam kilka odpowiedzi - ale Panie maja pierwszenstwo!
Ja, na podstawie roznych doswiadczen, zasygnalizuje tylko na koniec, ze bardzo czesto emocje prowadza - do (niektore wrecz same nimi sa!) grzechu, do konfliktow, do zaburzen z trudem zdobywanej rownowagi... A w Twoim poscie? Pojawiaja sie emocje i od razu sama piszesz, ze ktos moze to uznac za bluznierstwo... Pod wplywem emocji zaczynamy wiec bluznic, przestajemy czcic Ojca, stajemy w konflikcie z prawem moralnym...
A na dodatek "oceniamy zachowania" wlasnie pod wplywem emocji! Emocji, ktorych charakterystyczna cecha jest przemijalnosc! I pod wplywem takich emocji oceniamy dzialanie Boga... Sama widzisz, jak to brzmi... Czyli w sumie, pod wplywem emocji - bladzimy...
